Okładka

Bóg, biznes, bogactwo

Adrian Koczy Wydawnictwo: Wydawnictwo AF Dział: Ekonomia Format: 150x210 Stron: 202 Oprawa: miękka ISBN: 9788393122417 INDEKS: ABF0008B32249
35,00 zł
Darmowa dostawa od 150 zł Paczkomaty 10 zł Poczta Polska 15 zł Za pobraniem 15 zł

Opis

Wstęp

Pracują dla mnie pieniądze i nie są to moje pieniądze. Pożyczył mi bank. Być może ten, w którym trzymacie swoje oszczędności. Bank płaci Wam za to około 5÷6% rocznie ja płacę za nie około 8÷13% obracam nimi i otrzymuję jakieś 100% lub lepiej po odliczeniu wszystkich kosztów w stosunku rocznym. Dodam, że mam sporo czasu dla siebie, a do pracy przychodzę na godzinę 8 z minutami tylko dlatego że muszę odwieźć córkę do szkoły, kończę około 15.00 bo muszę odebrać syna z przedszkola. Gdyby nie to mógłbym właściwie zostać w domu lub przyjść do biura np. na 12.00. Nie skończyłem żadnej prestiżowej uczelni ekonomicznej, a moje formalne wykształcenie zamknęło się maturą w szkole wieczorowej dla pracujących pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Rozpoczynałem wprawdzie dwa razy studia raz na ekonomii, a drugi raz na teologii, ale po roku uznawałem za każdym razem,że to nie jest to, „co tygrysy lubią najbardziej”. Moją przygodę z biznesem rozpocząłem prawie 10 lat temuod długopisu, kartki papieru i starego FSO 1500, od tego czasu stworzyłem kilka biznesów, wszystkie do dzisiaj przynosząmi dochód, przy którym nie muszę pracować, zostałem udziałowcem dwu spółek, dość dobrze rokujących na przyszłość posiadam kilkadziesiąt mieszkań na wynajem i kilka nieruchomości komercyjnych, w różnych konfiguracjach własności. Przez te dziesięć lat popełniłem wiele błędów, jednak to nie one są najważniejsze. Pochlebiam sobie, że udało mi się z błędów wyciągnąć lekcje dla siebie. To pozwoliło mi znaleźć siętu gdzie teraz jestem, mimo że nie jestem nikim szczególnym,a raczej nieszczególnym.

Stałem kiedyś w banku mając w plecaku kilkadziesiąt tysięcyzłotych, czekałem w kolejce do kasy, aby wpłacić forsęna konto. Teraz już tak nie robię, bo niebezpiecznie. W tymczasie jakiś przedstawiciel banku podchodził do każdej czekającej osoby proponując kartę kredytową. Podszedł do mężczyzny przede mną i za mną, a mnie ominął!!! Nie wyglądałem wystarczająco poważnie!!! Już dawno nic nie zrobiło mi większej frajdy — agent banku nie zaproponował mi karty, którą zresztą dawno miałem, bo uznał, że nie warto rozmawiać z chłopaczkiem w krótkich spodnich i sandałkach, z plecaczkiem na ramieniu. Nie mogę powiedzieć, że jestem bogaty, nie mam też jeszczew pełni tzw. wolności finansowej, ale jeżeli nie nastąpi żadna katastrofa to w ciągu kilku lat ją uzyskam, bo wiem już jak to się robi. A wtedy wreszcie będę mógł: „robić nic, nic będę robić a robić nic to znaczy nic nie robić” jak śpiewała Kasia Klich i nie ma dla mnie żadnego znaczenia jaki wiek emerytalny określą nasi miłościwie nam panujący bo mnie on nie będzie dotyczył. Z tym „nic nie robieniem” to tak naprawdę ściema, jest wiele rzeczy, które można robić nie mając na głowie ośmiu godzin pracy dziennie. Na kartach tej książki opowiem o tym, co mnie w życiu spotkało, oczywiście bez zbędnego ekshibicjonizmu, akurat tyle ile mi się będzie chciało i prawie wszystko to będzie prawda. Nie jest to podręcznik, ani poradnik, więc nie szukajcie tu gotowych rozwiązań, które można żywcem przenieść do swojego życia. Jeżeli będziecie czegokolwiek szukać to szukajcie inspiracji wynikającej z faktu, że zupełnie zwykły chłopak zrobił coś, co nie udało się ludziom o wiele mądrzejszym od niego. Uprzedzam, że tok narracji może być odrobinę chaotyczny, bo nie mam doświadczenia w pisaniu dłuższych tekstów, więc czasem mogę się zapętlić, ogólnie jak siebie obserwuję to zdarza mi się dostrzegać u siebie objawy idiotyzmu zwłaszcza z wieczora (parafraza cytatu z klasyka literatury, kto zgadnie którego?). Przygotujcie się na jazdę bez trzymanki, bo już sam tytuł tego, co trzymacie w ręku zdaje się łączyć to czego w naszym patriotyczno – katolickim rozumieniu połączyć się nie da: Boga, biznes i bogactwo. Czy to możliwe, aby Bóg aprobował biznes i bogactwo? A ucho igielne…?

Kilkanaście lat temu przestałem być katolikiem, nie znaczyto, że jestem osobą niewierzącą, ale Kościół Rzymskokatolicki wydalił mnie ze swojej struktury i jestem mu za to głębokoi dozgonnie wdzięczny. Nigdy nie dokonałem formalnego aktu apostazji, choć miałem taki zamiar, ale mój były ksiądz proboszcz powiedział mi, że owszem, ale mam przyjść z rodzicamii najlepiej jeszcze z chrzestnymi, miałem wtedy prawie trzydzieści lat, więc dałem sobie spokój. Krótko mówiąc przestałem być katolikiem, więc nie muszę myśleć jak katolik, Boga, biznes i bogactwo da się pogodzić pod warunkiem zachowania właściwej, właśnie takiej kolejności i hierarchii. Bóg musi być najważniejszy, biznes musi być dobrze prowadzony, a bogactwo przychodzi wtedy same, przy czym nie jest to tylko bogactwo materialne.

Chcę również zadedykować tę pracę Jezusowi Chrystusowisynowi cieśli z Galilei, który pewnego dnia zapukał do mniei zapytał: „Zjadłbyś może ze mną kolację?…” W moim życiu różnie bywało, ale nigdy nie żałowałem, że się zgodziłem.

Adrian Koczy