Przed kurtyną świtu
Wydawnictwo: Wydawnictwa różne Dział: za 1 zł Format: 142x200 Stron: 56 Oprawa: miękka ISBN: 9788385907664 INDEKS: AAA1270B32379Opis
Biorąc do ręki tom wierszy Piotra Goszczyckiego pt. „Przed kurtyną świtu” potencjalny czytelnik może mieć wrażenie pewnej ascezy. Asceza ta związana jest już z samą okładką – czarno-białym zdjęciem przedstawiającym dwa niemal nagie kikuty drzew, nieco roślinności w postaci kłębowiska jakiś krzewów i w tle fragment starego, raczej nie budzącego architektonicznego zachwytu, domu. Jest to obraz dość ponury, choć niepozbawiony elementu intrygującego. Zagłębiając się w samą książkę, kartkując ją, uczucie powściągliwości, krótkiej formy wyrazu nie opuszcza, wręcz narzuca się. Wiersze są krótkie, zwięzłe, poukładane w mini-strofy, często bez znaków przestankowych. Datowanie niektórych utworów, jak mi się zdaje, nie wnosi nic szczególnego do całości koncepcji twórczej, ponieważ stanowią one konkretne odniesienie dla twórcy, natomiast w odbiorze całości nie wnoszą nic nowego. Wiersze tu zawarte same w sobie są w ogromnej mierze zapisem chwili, właśnie takim zdjęciem z okładki, lub obrazkiem niekiedy rodzącym się tylko pod powieką podmiotu lirycznego, więc mogącym wydarzyć się kiedykolwiek. Utwory zawarte w tomiku nie są poukładane w konkretne cykle. Stanowią odrębne byty, choć przenikają się wzajemnie tworząc pewne napięcie emocjonalne. Emocje są tu raczej ciche, dają się dobrze wyczuć, ale nie narzucają się. Są tu refleksje związane z własną osobowością, kształtowaniem jej, jak w wierszu „Dzień powszedni”, gdzie podmiot liryczny mierzy się z osobowością własnego ojca („przysypałem cię/ kurhanem/ mojego dojrzewania/ i szukałem tak jak mnie odnajdywałeś”). Niekiedy pojawia się nuta sentymentalizmu, jak w wierszu „Główna rola” – „Być/ pasterzem/ to schylać się po każdą łzę/ i zamieniać ją/ w nasionka nadziei”, sentymentalizm ten nie przeszkadza w odbiorze, wręcz staje się elementem ukazującym postęp w świadomym dojrzewaniu autora. Pojawia się w końcu temat śmierci. W utworze „Basen” jest ona przedstawiona jeszcze mało dramatycznie, powiedziałbym wręcz nieco groteskowo, jednak z nutą zamyślenia.