Okładka

Zamordowane wsie. Pacyfikacja w Bezierk Bialystok 1941-1944

Wydawnictwo: Fundacja im. Księcia Konstantego Ostrogskiego Dział: Prawosławie Format: 135x214 Stron: 224 Oprawa: twarda ISBN: 9788393981960 INDEKS: FKO0013B53689
15,00 zł
Darmowa dostawa od 150 zł Paczkomaty 10 zł Poczta Polska 15 zł Za pobraniem 15 zł

Opis

SPIS TREŚCI

Tę książkę napisali dziennikarze, nie jest zatem naszpikowana zaczerpniętymi z archiwaliów danymi, nie stara się wyczerpać tematu. Zadaniem dziennikarzy jest przekazywanie informacji, ale i odwoływanie się do emocji.

Zawarty w niej zbiór tekstów jest opowieścią o tym, co działo się tutaj przez trzy lata niemieckiej okupacji. „Tutaj” oznacza Bezirk Białystok, jednostkę administracyjną obejmującą zasadniczo województwo białostockie z lat II Rzeczypospolitej.

Pacyfikacje wsi na całym zajętym przez wojsko obszarze nie były jedynie reakcją na operujące w ich okolicy oddziały partyzanckie, które siłą rzeczy potrzebowały wsparcia wiejskiej ludności, ale z góry założonymi działaniami, które - budząc strach - paraliżować miały wolę sprzeciwu. Owo specyficzne zarządzanie strachem było istotą hitlerowskiej polityki wobec wsi i nie miało większego znaczenia, jak bardzo akcje nazywane odwetowymi były prowokowane przez ich mieszkańców. W ten sposób ludność cywilna, a nie jedynie żołnierze, stawała się wcale nie przypadkowym uczestnikiem działań wojennych. Zabijanie, unicestwianie domostw w istocie budziło przerażenie, tak silne, że do dziś niechętnie się do tamtych wydarzeń odwołujemy.

Z pamięcią o nich stało się coś dziwnego. Podróżując po spacyfikowanych kilkadziesiąt lat temu wsiach nigdzie nie natknęłam się na opuszczone groby. Wszędzie pod pomnikami leżą kwiaty, stoją znicze, wszędzie odbywają się rocznicowe uroczystości. A jednocześnie zbrodnie te zostały wypchnięte ze wspomnień. Fakty, zarejestrowane krótko po wojnie, rzadko były uszczegóławiane, wiedza o nich pogłębiana. Niespecjalnie interesowały historyków dziejów najnowszych, inaczej niż akcje zbrojne, te zawsze mogły liczyć na zainteresowanie, także amatorów.

I my też uleglibyśmy ogólnej niepamięci, gdyby nie impuls, który przyszedł z Niemiec.

Do pastor Barbary Phieler świadomość, że zwyczajni, spokojni, nie związani z ruchem oporu mieszkańcy wsi byli mordowani tylko po to, by przestraszyć innych, przyszła za sprawą przyjaciółki Ireny Godun, matuszki, czyli żony prawosławnego księdza, proboszcza parafii Rajsk w powiecie bielskim, z którą wspólnie, krótko, studiowały teologię.

Ona i Diakonisches Werk der Evangelischen Kirche der Pfalz (Protestantische Landeskirche) chcieli wyjść poza składanie wieńców ku czci, wiedzieć i rozumieć więcej. Wsparli finansowo wydanie książki i podróże dziennikarzy.

Jesteśmy im głęboko wdzięczni za to wsparcie - to oczywiste - ale przede wszystkim za ów impuls do otworzenia się na nieodległą przecież przeszłość. Pozostajemy pełni szacunku i podziwu za odwagę zmierzenia się z bolesną dla nich narracją o działaniach rodaków na odległych ziemiach.

Nowe były podróże na wschód, gdyż Bezirk Białystok obejmował także dwa powiaty leżące obecnie na Białorusi, grodzieński i wołkowyski. I tam, i w granicach Polski, leżały wsie polskie, białoruskie i mieszane. Nie miało to żadnego znaczenia dla realizatorów hitlerowskiej polityki. Tym kryterium nigdy się nie posługiwano, wybierając ofiary.

Nie sposób nie uznać spojrzenia na zbrodnie pacyfikacji w całym Bezirk Białystok za dodatkową wartość. Wspólna jest zatem, zestawiona po raz pierwszy, lista spacyfikowanych wsi. Pokazujemy też mapę Bezirk Białystok, przygotowaną przez Niemców w lipcu 1944 roku i rozmieszczenie na niej wsi, o których piszemy - zaledwie kilkunastu z około dwustu pięćdziesięciu wysiedlonych, spalonych i zamordowanych.