Okładka

Liturgia śmierci i kultura współczesna

o. Aleksander Schmemann Wydawnictwo: Warszawska Metropolia Prawosławna Dział: Prawosławie Format: 120x170 Stron: 160 Oprawa: twarda ISBN: 9788360311967 INDEKS: WPR0029B42695
22,00 zł
Darmowa dostawa od 150 zł Paczkomaty 10 zł Poczta Polska 15 zł Za pobraniem 15 zł

Opis

Tytuł nowej książki protoprezbitera Aleksandra Schmemanna może wprawić w zdumienie. „Liturgia śmierci i nowoczesna kultura śmierci" - to sformułowania niejasne i bardzo ryzykowne. Chciałbym jednak ostrzec czytelnika przed pragnieniem wejścia w spór o tytuł bez otwierania książki. „Religia martwych” pozostaje istotną częścią naszej kultury, nawet jeśli umyka to naszej uwadze. W XXI wieku, tak samo jak dwa czy pięć tysięcy lat temu. „religia martwych” przenika wszystkie tradycje i rytuały związane ze śmiercią oraz pamięcią o zmarłych. Twierdzenie to dotyczy przeróżnych krajów, chociaż ich związek z „religią martwych” przejawia się na różne sposoby. Protoprezbiter Aleksander Schmemann opisuje Amerykę lat 70. XX wieku. Współczesna Rosja nie jest tu wyjątkiem. Najbardziej uderzającym, lecz nie jedynym przykładem, jest mauzoleum z ciałem Lenina, które prawie ćwierć wieku po upadku reżimu komunistycznego nadal pozostaje na Placu Czerwonym i jest mało prawdopodobne, aby w dającej się przewidzieć przyszłości zostało ono pochowane. Mumia w centrum Moskwy jest ważnym symbolem radzieckiej przeszłości, w sposób materialny łączy z przeszłością wszystkich, którzy żyją obecnie. Związek ten okazuje się tak ważny, że decyzja dotycząca pochówku nie jest po prostu apolityczna, lecz religijno-polityczna, i żaden rosyjski prezydent nie odważył się jej podjąć. Także cerkiewne tradycje związane z pochówkiem i wspominaniem zmarłych nie są tutaj wyjątkiem. „Religia martwych” przeniknęła do obrzędów liturgicznych i hymnografii w okresie bizantyjskim. W Kościele wczesnochrześcijańskim nie było zainteresowania „życiem pozagrobowym”. Pewność pierwszych wspólnot chrześcijańskich co do całkowitego zwycięstwa nad śmiercią wyrażała się w prośbie zawartej w starożytnej modlitwie: „Sam, Panie, daj odpoczynek duszom zmarłym sługom Twoim, w miejscu światłości, szczęśliwości, pokoju, gdzie nie ma mąk, boleści i duchowych cierpień”. Jednak po kilku wiekach do ceremoniału nabożeństwa pogrzebowego wprowadzono, charakteryzujące świat niechrześcijański, przeżywanie śmierci jako tragedii. „Przyjdźcie, potomkowie Adama, zobaczmy na ziemię rzuconego, całe nasze ludzkie piękno odrzucił, zniszczony zstępuje do grobu jako nawóz, robaki, ciemność nieprzebyta, ziemią jest przykrywany”. W czym tkwi tutaj sprzeczność i na ile ma ona dla Cerkwi charakter krytyczny? To jedno z tych kluczowych pytań, które protoprezbiter Aleksander Schmemann zadaje w swoich wykładach, opublikowanych pod ogólnym tytułem „Liturgia śmierci”. Tak jak większość wystąpień i publikacji o. Aleksandra, także niniejsza nie jest tylko studium naukowo-teologicznym. Autor sytuuje zagadnienie śmierci w szerszym kontekście kultury cerkiewnej i światopoglądu chrześcijańskiego, a także życia współczesnego społeczeństwa, ukazując zarazem -w klarowny, a jednocześnie paradoksalny sposób - temat śmierci w kulturze postchrześcijańskiej. Śmierć przyciąga i odpycha, przeraża i niepokoi. Człowiek pragnie ukryć się przed nią lub przynajmniej znaleźć takie bezpieczne miejsce, z którego może, bez lęku i smutku po śmierci, obserwować śmierć bliźnich, a być może i własną. Zsekularyzowane społeczeństwo największe nadzieje pokłada w medycynie. To ona pokona śmierć, tak jak już w znacznym stopniu pokonała starość. Transhumanizm - jak fantastycznie by to nie zabrzmiało -już obiecuje to uczynić. Opisując zeświecczone społeczeństwo o. Aleksander charakteryzuje je przez pryzmat stosunku do śmierci: to przede wszystkim „pogląd na świat, doświadczenie życiowe, sposób widzenia i - co najważniejsze - przeżywanie życia w taki sposób, jakby nie miało ono niczego wspólnego ze śmiercią”. Zdawać by się mogło, że zupełnie inny stosunek do śmierci jest w Cerkwi. Warto zaznaczyć, że w cerkiewnej praktyce Rosji postradzieckiej „przemysł śmierci” jest jednym z głównych. Biorą w nim udział zarówno parafianie, duchowni, jak i osoby innych profesji. W wielkomiejskich parafiach stanowi on znaczące źródło dochodów. Wygląda na to, że dyktat „przemysłu śmierci” nie dotyczy tylko biskupów. Przypomnijmy, jak wygląda typowe spotkanie ze śmiercią w cerkwi. Nabożeństwo poranne już się zakończyło. Świątynia jest pusta lub prawie pusta. Wnoszona jest trumna ze zmarłym. Duchowny, niekiedy zasmucony i zmęczony, wydaje polecenia, w jakim miejscu należy ustawić trumnę i jej wieko, gdzie złożyć kwiaty i położyć wieńczyk, a gdzie umieścić tekst modlitwy o odpuszczenie grzechów, gdzie zapalać świece... Rodzina, krewni i przyjaciele zmarłego zachowują się pokornie, najczęściej zmieszani tłoczą się u wejścia do cerkwi, stoją przy ścianach. Czują się w świątyni nieswojo, ale jednak zdają sobie sprawę, że pogrzeb jest nieuchronny i trzeba jakoś sobie z tym poradzić. Należy poświęcić część swojego czasu dla tego niezrozumiałego obrzędu, w drodze z kostnicy na cmentarz. Zebrani wokół trumny nie rozumieją i nie starają się zrozumieć nabożeństwa za zmarłego. Dla większości z nich wystarczający jest sam obrzęd. Powinien on odbyć się jak należy, bez szczególnych skrótów, a wówczas wszystko będzie w porządku. To tak, jakby odesłać duszę zmarłego ku rzece Styks i przekazać opłatę dla Charona, który przewozi ją do królestwa zmarłych. Sam duchowny już dawno zaakceptował taką sytuację. Sprawuje on pogrzeby wielu nieznanych mu ludzi, a teraz, jakby przypadkiem i z obowiązku, jest obecny w świątyni, kiedy dusza już oddzieliła się od ciała. W najlepszym wypadku duchowny wypowie słowa po­żegnania i udzielając wsparcia emocjonalnego podtrzyma żałobników na duchu. W najgorszym razie postara się skierować do nich pouczenie, w którym bezwiednie dokona pomieszania wiary Cerkwi z tradycjami związanymi z „religią martwych”. Z takim podejściem do śmierci styka się wiele osób. Czy jest ono jedynym możliwym? Czy jest ono zgodne z nauką Ewangelii? Jeśli zastanowimy się nad tym, to intuicyjnie serca tych, którzy się modlą lub choćby są obecni, odpowiedzą: „Nie, oczekiwałem czegoś innego! Jestem pogrążony w smutku, ale moje oczekiwania są głębsze i poważniejsze niż to, co zostało mi zaoferowane w ramach cerkiewnego pogrzebu”. Serce odczuwa niedosyt wobec tego, co miało miejsce w cerkwi, w ramach modlitewnego pożegnania zmarłych. Czyż może być inaczej, skoro Cerkiew uświęca swoją modlitwą tych, dla których nie była Ona potrzebna i nie budziła ich zainteresowania? Dla duchownego zaś nabożeństwo pogrzebowe i żałobne jest tylko obrzędem i wiąże się z realnym zarobkiem w gotówce. O jakiej można tu mówić teologii...? Chciałbym jednak innymi słowy poprzedzić cztery wykłady o. Aleksandra. Wybierając Boga, potwierdzając pragnienie bycia z Nim w sakramencie św. Chrztu, wybieramy życie wieczne. Uświęceni łaską na nowo zaczynamy widzieć swoje życie... i swoją śmierć. Ojciec Aleksander postawił przed sobą zasadniczy cel: na nowo ukazać, czym jest śmierć, zaproponować plan działania osadzony w kulturze, wierze, nadziei i tradycji liturgicznej. Tym samym wprowadza on czytelnika na trudną drogę bycia z Bogiem, z Chrystusem zmartwychwstałym. Czyni zaś to taką siłą i pewnością, że jest niemożliwym nie podążać za nim. Moim zdaniem, te cztery wykłady nieprzypadkowo zostały zagubione i zapomniane. Opublikowano je w oddzielnej edycji po publikacji całego dziedzictwa o. Aleksandra jako swojego rodzaju testament duchowy. Został on ogłoszony przez Cerkiew w czasie znanym Bożej Opatrzności. Wykłady były prowadzone w języku angielskim. Chciałbym zwrócić uwagę na przekład Heleny Dorman. Zachowuje on szczególne prorocze napięcie, które charakteryzuje język mówiony o. Aleksandra. Ta mała książeczka jest płomiennym wezwaniem, aby umieścić śmierć w centrum naszego życia, jak to miało miejsce w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich. Bynajmniej nie chodzi tutaj o pobożną rekonstrukcję, lecz o przemianę umysłu: Dla wczesnych chrześcijan śmierć znajdowała się w centrum jego życia, tak samo, jak była ona w centrum życia Cerkwi, ale była to śmierć Chrystusa, a nie tylko człowieka. Głoszenie Ewangelii przekazuje nam tajemnicę paschalną. Nie istnieje żaden podział pomiędzy życiem a śmiercią. Śmierć nie ma już władzy nad tymi, którzy żyją w Chrystusie.

Inne pozycje - o. Aleksander Schmemann

Okładka
o. Aleksander Schmemann
18,00 zł