Kronika życia Michała Bułgakowa
Wydawnictwo: Fundacja Sąsiedzi Dział: Prawosławie Format: 170x245 Stron: 656 Oprawa: twarda ISBN: 9788364505508 INDEKS: FUZ0001B49088Opis
Spis rzeczy
Wyjaśnienie
I. Czasy legendarne
II. Lata wędrówki
III. W czerwonej stolicy
IV. Dni Bułgakowa
V. Lot i wieczna przystań
Post mortem
Wyjaśnienie
Jak wiadomo prawdziwym bytem jest to, co zostało „wykreowane”. Człowiek niewykreowany ma wprawdzie jakąś swoją egzystencję biologiczną, ale jej realność jest czysto umowna. Zatem prawdziwe życie Michała Bułgakowa zaczęło się właściwie w roku 1966, w 26 lat po śmierci, kiedy opublikowano pierwszą wersję Mistrza i Małgorzaty. Z roku na rok rosła światowa sława pisarza, o którym niewiele wiedziano, albowiem za swego ziemskiego życia wegetował na marginesie radzieckiej literatury i szerzej znany był jedynie jako autor popularnej sztuki Dni Turbinów. Nikt się nie zajmował studiowaniem jego biografii ani twórczości. Wydawało się, że zapomniany pisarz zniknie z tego świata, jakby go nigdy nie było. Niezłomny upór Heleny Bułgakowej doprowadził do wydania powieści, która wstrząsnęła światem literackim i czytelniczym. Dopiero wtedy zaczęto mozolnie zbierać strzępki materiałów, wspomnień, dokumentów, badać pozostawione archiwum Bułgakowa, jego nieznane i niepublikowane utwory, i „wykreowano” kanoniczny wizerunek pisarza. Odtworzenie jego biografii zawdzięczamy głównie dwóm badaczkom, Lidii Janowskiej i Marietcie Czudakowej. Mimo że trudno przecenić ich pracę, tak samo trudno ocenić, w którym miejscu tej biografii fakty niepostrzeżenie rozpływają się w legendzie, rodzinnej czy literackiej. Na kształt tej kreacji pewien wpływ wywarł fakt, iż przystąpiono do niej tak, jak przystępuje się do kanonizacji: sława autorska Bułgakowa wymagała utwierdzenia w faktach z życiorysu. Podobny wpływ wywarły polityczne szablony epoki, które tu i ówdzie tkwią w niej do dziś jak przedpotopowe skamieliny.
Według XIX-wiecznego inteligenckiego stereotypu pisarze i inni artyści byli „przewodnikami ludzkości”, prowadzącymi ją ku ideałom „dobra, piękna i prawdy”. Zatem wielki pisarz powinien być nieskazitelny moralnie, stale przepełniony szlachetnymi uczuciami, myślami i ideałami. W tym pomnikowym wcieleniu Bułgakow wręcz ocieka moralnością i nieodłączną od niej hipokryzją, przypominając złocony, kieszonkowy monument, jaki wystawiono mu w moskiewskiej „izbie pamięci”.
Czasem jednak biografowie przedstawiają Bułgakowa w niektórych momentach jego życia jako naiwnego prostaczka, który „w żaden sposób nie mógł się połapać w tym sprzecznym z naturą »galimatiasie«, kiedy nie wiadomo dlaczego trzeba uciekać, chować się, kryć, »zwisać na płocie«...” I dusza Bułgakowa „przepełniona boleściami świata, po prostu zawyła: »Za co mnie prześladujesz, losie?«” itd. Tym razem chodzi o to, żeby „wytłumaczyć” pisarza z „niesłusznych decyzji” wrodzoną prostodusznością artysty-dziecka, nie orientującego się w zawiłościach „procesów historycznych”. W tym wcieleniu Bułgakow jest „pożytecznym idiotą”, pełnym dobrych chęci, ale niezrozumianym i krzywdzonym przez nieżyczliwych: „Całym sercem oddawał się nowej dla siebie sprawie - tworzeniu nowej kultury (...), ale w instytucjach wciąż czuł na sobie niechętne spojrzenia i nie raz dobiegało go -
on jest z »byłych«, »to obcy«” Albo: „...od początku starał się znaleźć w nowym układzie [czyli ustroju] dowody jego sensowności, szanse ludzkiego ładu. Liczył na nie z nadzieją, gotów je propagować piórem i pomagać mu. (...) Dowody na to, jak bardzo rzeczywiście chciał być lojalny, są (...) ciągle niewygodne”.
Wykreowano więc Bułgakowa rozmaicie, ale niekoniecznie przekonywująco. Wydaje się, że całkiem wystarczy, by wielki pisarz był wielkim pisarzem. Nie musi być świętym ani niepokalaną cnotą, i zazwyczaj taki nie bywa. Pisząc tę książkę na podstawie obfitych publikacji źródłowych i studiów, miałem na celu nie tylko zebranie faktów, ale i rzucenie na nie nowego światła w konfrontacji z dokumentami epoki. Niewiele można powiedzieć o człowieku, jeżeli się nie wie, w jakich warunkach żył. Dlatego więcej uwagi poświęciłem zarysowaniu tych warunków, starając się patrzeć na nie oczyma Bułgakowa. Najszerzej omówiłem okres rewolucji i wojny domowej, ponieważ jest on najsilniej zmistyfikowany.
Epoka, w jakiej przyszło żyć Bułgakowowi, ma to do siebie, że trudno w dziejach powszechnych znaleźć bardziej zakłamaną, jeżeli pominiemy naszą własną. Ale wszystko, co niejasne, kiedyś zaczyna się wyjaśniać. W ostatnich dziesięcioleciach uchylono rosyjskie archiwa i podjęto badania naukowe, które wiedzę o Rosji w XX wieku zaczynają powoli przenosić z dziedziny mitologii do dziedziny historii. Dzięki temu możliwe było wyjaśnienie kilku okoliczności z obfitującej w domysły i legendy biografii Bułgakowa. Jego twórczość literacka jest tu traktowana jako źródło biograficzne i tylko tak jest analizowana. Obok ustalonych faktów, są tu postawione hipotezy - nie twierdzę, że wszystkie są słuszne. „Mieć zawsze rację - to nudne. Zawsze rację ma tylko naczalstwo” - słusznie zauważyła Lidia Janowska.
Postać Bułgakowa jest interesująca nie tylko dlatego, że był wybitnym pisarzem. Przede wszystkim był swego rodzaju fenomenem, przykładem osobnika jedynego w swoim gatunku, żyjącym na dodatek w środowisku, w którym ten gatunek nie może istnieć, jak relikt epoki przedlodowcowej wśród wiecznej zmarzliny. Jak i dlaczego mimo to przeżył - to ciekawe pytanie.
Michała Bułgakowa w Polsce nazwano „Bułhakow” - przez skojarzenie z polskimi nazwiskami „Bułhak”, „Bułhakowski” „Bułharyn”, i wpływ wymowy ukraińskiej, ponieważ pierwsi tłumacze jego dzieł uznali go za Ukraińca, jako że urodził się w Kijowie (ale już np. o. Sergiusz Bułgakow jest normalnym Bułgakowem). Ta pisownia i wymowa utrwaliła się, ale zniekształcenie nazwiska zawsze w końcu nastręczy kłopotów. W tej książce występują bowiem inne osoby o tym samym nazwisku, nie tylko krewni pisarza, i powstaje problem: czyjego nazwisko pisać nie wiadomo czemu inaczej, czy zniekształcać wszystkie. Po namyśle wybrałem trzecie wyjście, przywracając pisownię prawidłową, obowiązującą na całym świecie poza Polską.
Szczątkowy charakter „aparatu”, czyli przypisów bibliograficznych, chciałbym wytłumaczyć po pierwsze tym, że nie jest to praca naukowa, a po drugie - po to zadałem sobie trud czytania różnych mądrych i głupich książek i artykułów, żeby oszczędzić go Czytelnikowi.