Do ciotusieńki dobrodziejki
Wydawnictwo: TYNIEC Wydawnictwo Ojców Benedyktynów Dział: Teologia Format: 125x195 Stron: 194 Oprawa: miękka ISBN: 9788373549159 INDEKS: TYN0586B51953Opis
Pannie Potencjanie (później Adelchedzie) Zaliwaczance tyle tylko wiadomo, co z jej własnych listów. Nie będziemy więc tego we wstępie powtarzać, niech mówi sama. Powiedzmy jedynie, że była benedyktynką w Nieświeżu, skąd jeszcze jako nowicjuszkę posłano ją na fundację do Orszy.
Jej język, nie pozbawiony zresztą cech kresowych, tu i tam wymaga już dziś objaśnień, podobnie jak realia miejsca i czasu, a zwłaszcza dramatis personae. Oboczności form, jak „jeno/jedno”, „tylo/tylko” i wiele innych, są typowe dla ówczesnej kresowej polszczyzny. Łaciny, na szczęście dla dzisiejszego czytelnika, znała panna Potencjana tyle tylko, ile potrzebowała do brewiarza, i mało kiedy używa jej w listach do czego innego niż do dat, które najczęściej są u niej nazwami świąt liturgicznych.
Listy obejmują lata 1640–1682. Są między nimi długie luki i nie zawsze wiadomo, czy są to przerwy w korespondencji, czy też skutek zaginięcia listów. Ogólnie biorąc, korespondencja wydaje się częstsza w okresach różnorakich kłopotów, rzadsza w czasach spokojnych. W długim okresie wojennym ustaje oczywiście zupełnie.
Tło historyczne tej korespondencji to najpierw ostatnie lata okresu stabilizacji politycznej i wzmożonej akcji fundowania nowych klasztorów; z samego tylko nieświeskiego klasztoru benedyktynek wyszło aż pięć fundacji, z których orszańska była ostatnia. Następnie są to lata wojny i tułaczki; potem trudne lata powojenne. Na problemy bytowe i prawne nakładają się ówczesne kontrowersje o tekst Reguły dla benedyktynek; było w siedemnastowiecznej Polsce aż sześć różnych jej opracowań, a spory bywały zażarte.
Tekst listów podany jest w dzisiejszej ortografii; skróty rozwiązano; interpunkcja i podział na akapity pochodzą od wydawcy; wszelkie potknięcia stylistyczne zachowano starannie. Nadto w wydaniu dodano pod osobną (rzymską) numeracją kilkanaście tekstów pochodzących od innych osób, z tego samego czasu i środowiska, które mogą rzucić światło na opisywane wypadki.