Teologia duchowości

Okładka
Jerzy Wiesław Gogola OCD
Do tych, którzy się uczą modlitwy w szkole Chrystusa, można odnieść te piękne słowa z księgi Mądrości Syracha: "położył oko swoje na ich sercu" (Syr 17,8). Na tym polega kontemplacja. Kto patrzy na siebie, na ludzi i na świat poprzez oczy odkrywanego we własnym wnętrzu Boga, ten wszystko widzi inaczej. "Spadła kropla szkarłatna - mówi poeta - jak róża z Twego boku na serce moje ślepe i serce przewidziało!..."

ks. bp prof. dr hab. Wacław Świerzawski
24,00 zł
24,00 zł
Okładka
o. Piotr Rostworowski
Bezpośrednią konsekwencją liczenia się kierownika duchowego z Bogiem jest liczenie się z człowiekiem, szacunek dla duszy. Kierownictwo musi być ściśle dostosowane do osoby. Bo człowiekowi pomóc można jedynie po linii wierności jego zasadniczym własnym tendencjom rozwojowym, które otrzymał od Stwórcy.
15,80 zł
15,80 zł
Okładka
Ewagriusz z Pontu
Za czasów Ojców Pustyni przede wszystkim liczyła się praktyka modlitwy, a wszelka refleksja jedynie miała jej pomagać, aby sama modlitwa była jeszcze czystsza i prawdziwsza. Ewagriusz z Pontu, uważany za pierwszego z Ojców Pustyni, który pisał, bogato czerpie z doświadczenia osobistego, jak i swoich braci na pustyni.
12,00 zł
12,00 zł
Okładka
Prawie niczego nie napisano o tym, co przydarzyło się Jezusowi przez długi czas odosobnienia na pustyni, kiedy był prowadzony przez Ducha Świętego. Równocześnie jednak ten sam Duch mówi nam: zaczerpnijcie z tego źródła wody żywej, której potrzebujecie, żeby stać się wiernymi mieszkańcami pustyni. Nie powinniśmy dopuścić w nas samych lęku przed duchowa pustynią, na którą powołuje nas Duch Święty, bo pustynia jest czymś zwykłym. Oddalenie na pustynię nie oznacza po prostu zerwania z częstych kontaktów z ludźmi. Jest to przyjęcie postawy, w której wewnętrzny dialog coraz mniej dotyczy nowych, atrakcyjnych myśli, lecz raczej zmierza do skupienia się na jednej Osobie. Przebywamy na pustyni z jednego powodu, jesteśmy tam dla Jezusa.
Zbiór konferencji wygłoszonych do wspólnoty kartuzów St. Hugh's Charterhouse w Parkminster a dotyczących modlitwy, kontemplacji, samotności i życia we wspólnocie braci, doświadczenia pustyni i odnajdywania w Bogu swojej tożsamości. Według tradycji zakonu kartuzi nie podają nazwisk autorów, dlatego konferencje wydane są anonimowo. Pierwsze wydanie tego tytułu ukazało się w 2001 r. poza serią "Duchowość Wschodu i Zachodu".
39,90 zł
39,90 zł
Okładka
Alessandro Pronzato
Syn marnotrawny daje nam cenne informacje o Ojcu. Można powiedzieć, że go objawia. Pomaga nam odkryć, dzięki swojemu bezpośredniemu doświadczeniu, jego prawdziwe oblicze. Tak, właśnie on, syn - rozpustnik, protagonista szaleńczgj przygody, staje się główną postacią "dobrej nowiny": Ojciec nie jest na niego zagniewany, nie wpadł we wściekłość. Jeśliby w drodze powrotnej spotkał starszego brata - "woła roboczego", wykonującego bez sprzeciwu wszystkie polecenia, zbieracza zasług, usłyszałby najprawdopodobniej: "Stary jest na ciebie wściekły i ma ku temu powody. W domu jest ciężka atmosfera. Zobaczysz, co cię czeka..." Na szczęście znalazł się sam na sam z ojcem, bez brata, który przypisuje ojcu własne odczucia i ich następstwa. Odkrył, że był oczekiwany. Czekało na niego piękne odzienie, wielka uczta i gorący uścisk. Odkrył, że czeka go przebaczenie, a nie kara. W domu panowała atmosfera niezmiernej radości. Teraz może nas uspokoić: Nie, Ojciec nie jest rozzłoszczony ale ucieszony. Nie jest zmartwiony, lecz rozpromieniony, gdyż jego długie oczekiwanie szczęśliwie się zakończyło. Przykład syna marnotrawnego jest dla nas bardzo cenny. Wielu chrześcijan nie potrafi wyzbyć się obrazu Boga surowego, ciągle oburzonego i unoszącego się gniewem, grożącego i niebezpiecznie zobowiązującego. W konsekwencji ich życie upływa pod znakiem lęku, niepokoju i oczekiwania na nieuchronną karę. Syn marnotrawny pomaga nam uwolnić się od niewłaściwych i błędnych wyobrażeń Ojca i odkryć świetliste, pełne miłosierdzia, przebaczenia i matczynej czułości oblicze. Teraz nareszcie wiemy, co nas czeka, kiedy żałując popełnionych czynów, wrócimy do Niego. Oczekuje nas radość. Zostaniemy "uwięzieni" w uścisku, który stanie się dla naszej wolności przestrzenią bez granic.
13,75 zł
13,75 zł
Okładka
o. Anselm Grün OSB
Jak podchodzić do własnych zranień?

Każdy z nas jest raniony, czy tego chce, czy nie. To nie jest wcale takie złe, że jesteśmy ranieni. Pozostaje tylko problem, jak sobie z tymi zranieniami radzić?
W psychologii jest takie prawo, które mówi, że ten, kto nie pozna i nie przepracuje swych życiowych ran, będzie ranił siebie lub innych. Znam wielu ludzi, którzy zadają cierpienie innym i takich, którzy ranią samych siebie. Pewna młoda kobieta opowiadała mi, że odczuwała strach, gdy myślała o tym, że w dzieciństwie była bita przez swego ojca. Doprowadziło to do tego, że wciąż szuka w sobie winy. Jak tylko pojawia się problem w pracy lub w rodzinie, zawsze czuje się winna. Przyjmując zranienia ojca, rani samą siebie. Niektóre osoby natomiast pozbawiają się własnej wartości. Inni podświadomie wyszukują sytuacje, w czasie których te zranienia się odnawiają. Pewien młody mężczyzna miał autorytarnego ojca, dlatego też szukał podobnego szefa. Twierdził, że szef jest winny jego zranień. Sam jednocześnie szukał takich sytuacji, w których do nich dochodziło.
Istnieją dwie błędne drogi reagowania na cierpienie. Pierwsza droga to rozgrzebywanie rany, nieustanne krążenie wokół niej. Druga to przekonanie, że możemy te rany przekroczyć. Przykładem może być pewna młoda kobieta, która wszystkie swe zranienia oddała Chrystusowi. Jednak zranienia możemy ofiarować Jezusowi tylko wtedy, gdy spojrzymy na nie świadomie. Amerykanie mówią o tzw. spiritual by-passing o "skrócie duchowym". Chcielibyśmy przeskoczyć ponad cierpieniem, ale to właśnie przez nie dochodzimy do Boga. Chciałbym przeanalizować teraz kilka zranień. Pierwszą grupę stanowią zranienia pochodzące od matki. Jeśli mówię o zranieniach pochodzących od matki, nie znaczy to, że robię matkom wyrzuty. Zranienia należy analizować bez wydawania sądów. Matka to osoba, która daje poczucie bezpieczeństwa, darzy zaufaniem, stwarza ciepłą, domową atmosferę. Jednak nie wszystkie matki potrafią to ofiarować, nie wszystkie potrafią okazać swe uczucia. W związku z tym dziecko, które wyrośnie w takim domu, nie doświadcza ciepła i bezpieczeństwa. Pewna siostra zakonna opowiadała mi, że w wieku dwóch lat została zabrana od matki i oddana do rodziny zastępczej, gdyż matka jej była chora. Siostra zawsze tęskniła za swą matką. Inna zakonnica mówiła, że jej matka miała poważne problemy z mężem, czyli jej ojcem. Wykorzystywała swą siedmioletnią córkę jako powiernika. Córka została zraniona, ponieważ było to zbyt ciężkie dla niej jako małego dziecka. Każde dziecko ma prawo, aby być dzieckiem. Ta zakonnica takiego prawa nie miała. Zranienia pochodzące od matki powstają także z powodu braku czasu dla dziecka. Niektóre matki opowiadały mi, że zawsze, gdy znajdują czas dla samych siebie, mają wyrzuty sumienia. Od niepamiętnych czasów ich zadaniem było przecież prowadzenie domu i opieka nad dziećmi.

Zranienia pochodzące od matki prowadzą czasem do uzależnienia. T. Bovet, szwajcarski psychoterapeuta, powiedział kiedyś: "Nałóg to substytut matki, a ideologia to substytut ojca". Nie znaczy to oczywiście, że matka jest winna nałogu. To raczej ten młody mężczyzna czy kobieta nie potrafią uwolnić się od matczynej opiekuńczości i wpadają w uzależnienie. Do drugiej grupy zranień należą zranienia pochodzące od ojca. Ojciec to ten, który "daje dziecku kręgosłup", odwagę do życia, do podejmowania ryzykownych wyzwań. Dzieci, które od swego ojca otrzymały dużo zaufania, odnoszą w życiu więcej sukcesów. Jeśli ojciec nie spełnia swej roli, wtedy młody człowiek szuka sobie substytutu ojca. Znam wielu ludzi, którzy stracili ojca w czasie wojny. Takie osoby bardzo ciężko przeżywają konflikty, boją się walczyć. Kapłani, którzy wzrastali bez doświadczenia ojca, boją się rady parafialnej, konfrontacji z innymi. Problemy wynikające ze zburzenia relacji z ojcem powodują brak zaufania w stosunku do Boga. Rana pochodząca od ojca powstaje nie tylko wtedy, gdy ojca brakuje. Ojciec rani swego syna, kiedy go poniża. Taki syn nigdy nie będzie mógł dorosnąć do poczucia własnej wartości.
Innym przykładem może być kobieta, która była niedowartościowana przez swego ojca jako kobieta. Nie czuje się pewnie jako kobieta i nigdy też nie będzie się cieszyć ze swej kobiecości. Byłem kierownikiem duchowym pewnego franciszkanina, który miał bardzo surowego ojca. Kiedy jako dziecko był niegrzeczny, ojciec bił go brutalnie. Doprowadziło to do tego, że tłumił on wszystkie swoje agresje. Był miły, pogodny i dopasowywał się do każdej sytuacji. Odciął się zupełnie od swej agresji, która jest jedną z głównych życiowych energii. W wieku czterdziestu lat popadł w głęboką depresję. Swą niezdolność do agresji interpretował franciszkańską duchowością, miłością do wszelkiego stworzenia. Dopiero gdy odkrył swą agresję, nabrał ochoty do życia. Są także inne rany pochodzące od ojca. Znam ludzi, którzy mieli ojca alkoholika. Bali się jego despotyzmu. Takie negatywne doświadczenie prowadzi do powstania obrazu Boga, który też jest despotyczny, nic z siebie nie daje, na którym nie można polegać. Czasem ojciec, zamiast wzmacniać kręgosłup dziecka, osłabia go. Z takich dzieci wyrastają złamani ludzie, którzy nigdy nie zaakceptują siebie. Spotykam kobiety, które były przez swych ojców bądź krewnych wykorzystywane seksualnie. Jest to oczywiście najgłębsza rana, jakiej można doznać. Powstaje pytanie, jak powinniśmy podejść do tych ran? Po pierwsze musimy się im przyjrzeć, ale nie z dystansu. Musimy wczuć się w ból i we wściekłość, która się z tym wiąże. Tylko wtedy można ranę przemienić. Ważne jest, aby te rany przedstawić Bogu. W tradycji istnieje wiele sposobów leczenia ran przed Bogiem. Pismo Święte ukazuje nam wiele historii uzdrowień. Zachęca nas do tego, abyśmy spojrzeli na własne zranienia. W Kościele katolickim istnieje kult czternastu orędowników, którzy pomagają nam w naszych zranieniach. Są to święci, którzy odpowiadają poszczególnym zranieniom np. św. Barbara, św. Katarzyna. Święci odzwierciedlają nasze własne zranienia. Patrząc na nich, widzimy jak te zranienia zostały u nich uzdrowione. Może macie teraz przed oczyma św. Dionizego, który w dłoniach trzyma swą odciętą głowę. Tego świętego wzywamy przy bólach głowy. Nie jest to oczywiście obraz przedstawiający zewnętrzną sytuację. Jest to obraz naszego wnętrza. Ból głowy występuje wtedy, gdy intensywnie myślimy o wszystkim naraz, gdy wtłaczamy wszystko do naszej głowy. Psycholodzy stwierdzili, że na ból głowy najczęściej cierpią ludzie, którzy są perfekcjonistami, którzy chcą mieć wszystko pod kontrolą. Św. Dionizy ukazuje nam, jak możemy odciąć się od tego mechanizmu "wpychania" sobie wszystkiego do głowy. Ból głowy można wyleczyć, kładąc głowę blisko serca, aby potem związać myśli z własnym sercem. Wtedy nasza rana zostanie przemieniona. Każda eucharystia i sakramenty są takimi miejscami, gdzie nasze zranienia zostają uzdrowione. Nie możemy mieć jednak mylnych wyobrażeń o uzdrowieniu. Niektórzy uważają, że rana jest uzdrowiona, gdy jej już nie czują. Chcą się jej pozbyć, nie chcą mieć już z nią więcej do czynienia. Uzdrowić ranę, to znaczy pojednać się z nią. Św. Hildegarda mówi, że nasze rany powinniśmy przemienić w perły. Rany przypominają wtedy o Bogu. Znacie historię Jakuba, który został przez Boga zraniony. Rana - zwichnięty staw biodrowy, który powodował utykanie - wciąż przypominała mu o spotkaniu z Bogiem. Ale zranienie to nie tylko nie przeszkodziło mu zostać Ojcem pokoleń Izraela. Stał się błogosławieństwem dla Izraela i dla innych.
22,90 zł
22,90 zł
Okładka
ks. Krzysztof Wons SDS
Wprowadzenie

Boże przebaczenie należy do najgłębszych doświadczeń chrześcijańskiej wiary. Pragniemy tego doświadczenia. Chętnie nad nim medytujemy. Chcemy przeżyć je do samej głębi. Chcemy nie tylko wiedzieć, ale poczuć wewnętrznie, całym sobą: umysłem, sercem i duszą, że Bóg nam przebacza. W każdym z nas istnieje jakieś fundamentalne pragnienie tego doświadczenia. Wydaje się, że w świecie, w którym żyjemy: w rodzinie, w środowisku szkoły, pracy, we wspólnotach kościelnych, obserwujemy coraz większy brak tego doświadczenia w relacjach międzyludzkich. Powstaje bolesne sprzężenie zwrotne. Nie doświadczając ludzkiego przebaczenia, nie potrafimy przebaczać. Nie będąc miłosiernymi, nie doświadczamy miłosierdzia. Ten brak rodzi duchowy głód, gdyż pragnienie przebaczenia i miłosierdzia jest integralną częścią naszej natury pękniętej przez grzech. Niejednokrotnie pomimo pragnienia przebaczenia, które nas pali, nie potrafimy się na nie otworzyć, przyjąć je całym sobą. Tęsknimy za przebaczeniem i jednocześnie z trudem otwieramy się na nie na modlitwie, w słuchaniu słowa Bożego. Przebaczenie pozostaje integralną częścią naszych najgłębszych pragnień. Jest jednym z najważniejszych tematów życia. Często do niego wracamy.
Inaczej przedstawia się temat grzechu. Unikamy go. Co więcej, żyjemy w świecie, który za irracjonalne uważa zastanawianie się nad grzechem i jego złością. Jak napisał Pius XII: "Grzechem tego świata jest utrata poczucia grzechu". Temat grzechu staje się dzisiaj tematem trywializowanym, albo przedstawianym w klimacie sensacji. Cóż dopiero mówić o świadomym pochylaniu się nad doświadczeniem grzechu, jego złości i szpetocie.
Tymczasem nie jest możliwe otwarcie się na doświadczenie przebaczenia i miłosierdzia Bożego bez uprzedniego otwarcia się na prawdę o grzechu i o jego złości. I odwrotnie, nie doświadczymy do głębi prawdy o naszym grzechu bez doświadczenia Bożego miłosierdzia i przebaczenia. Co więcej, nie jesteśmy w stanie popatrzeć na siebie z miłością i przebaczyć sobie bez osobistego doświadczenia przebaczającej miłości.
Nie można o ludzkich siłach dojść do prawdy o grzechu. Nie można o ludzkich siłach doświadczyć wewnętrznie istoty i całego dramatu grzechu. Nie da się wreszcie w oparciu o własne siły powiedzieć "nie" grzechowi. Temat grzechu, przebaczenia i miłosierdzia nie dotyczy jedynie człowieka, nas samych. W samej istocie dotyczy on naszej relacji z Bogiem. Jest tematem nadprzyrodzonym. Jest naszą sprawą, ale także sprawą Bożą.
Dlatego, jeśli chcemy wejść w doświadczenie naszej grzeszności i w doświadczenie Bożego przebaczenia, musimy się otworzyć na łaskę, na słowo Boga. W niniejszej publikacji proponuję drogę rozważań, którą od kilku lat przechodzę z uczestnikami Szkoły Modlitwy Słowem Bożym przy Centrum Formacji Duchowej w Krakowie prowadzonym przez salwatorianów. Zapisane w książce treści są owocem przeżytej drogi modlitwy. Jest to droga "z lampą słowa Bożego w ręku". Potrzebujemy słowa Bożego jak w ciemnościach światła, aby oświetlało mroki, w których ukrywa się nasz grzech i aby demaskowało nasze grzeszne postawy, przy których nieraz uparcie trwamy. Słowo Boże jest jak światło, które nie tylko pokazuje drogę i rozświetla to, co nieraz zakryte przed naszymi oczami. Daje także "ciepło" miłującej obecności Boga; daje poczucie bezpieczeństwa. Słowo Boże nie przeraża, lecz pociąga; nie rani, lecz uzdrawia; nie potępia, lecz zbawia. Jest cudownym Bożym środowiskiem, w którym doświadczamy miłosierdzia Boga. Sprawia, że nieraz po długich latach zmagania, potrafimy otworzyć się na Jego przebaczenie.

ks. Krzysztof Wons SDS
25,90 zł
25,90 zł
Okładka
Konferencje sesji pozwoliły lepiej poznać św. Rafała Kalinowskiego, a także ukazać najistotniejsze wątki jego przesłania dla ludzi, którzy szukają inspiracji w duchowości karmelitańskiej. S.T. Praśkiewicz OCD, Słowo wstępne; H. Gil OCD, Wpływ środowiska życia na duchowość Rafała Kalinowskiego; J. W. Gogola OCD, Duchowa droga św. Rafała; S.T. Praśkiewicz OCD, Najświętsza Dziewica Maryja na drodze świętości św. Rafała; M. Zawada OCD, Rozumienie i umiłowanie Kościoła w pismach św. Rafała; St. Fudala OCD, Świętość jako owoc cnót teologalnych w życiu duchowym św. Rafała; D. Wider OCD, Wskazania św. Rafała Kalinowskiego dotyczące modlitwy; ks. J. Machniak, Elementy sanjuanistyczne i terezjańskie u św. Rafała Kalinowskiego; ks. W. Słomka, Św. Rafał Kalinowski jako wzór chrześcijańskiego wychowawcy; A. Ruszała OCD, Grzech w życiu duchowym w ujęciu św. Rafała Kalinowskiego; P. Ogórek OCD, Kierownictwo duchowe w życiu i posłudze św. Rafała Kalinowskiego; O.J. Filek OCD, Realizacja ideału kontemplacyjnego w polskich warunkach na przykładzie św. Rafała Kalinowskiego, W. Tochmański OCD, Św. Rafał Kalinowski — założyciel laikatu karmelitańskiego.
14,90 zł
14,90 zł
Okładka
św. Jan od Krzyża
Noc ciemna zawiera opis trudnego doświadczenia, jakim jest proces głębokiego oczyszczenia duszy. Autor omawia także sytuację człowieka zanurzonego w tym Bożym działaniu oraz jego skutek w postaci kontemplacji wlanej. Tematem księgi pierwszej jest "noc bierna" i przejście od medytacji do kontemplacji, natomiast księga druga mówi o "nocy ducha".
34,90 zł
34,90 zł
Okładka
ks. Antoni Słomkowski
W 100. rocznicę urodzin ks. prof. Antoniego Słomkowskiego, zasłużonego i prześladowanego przez władze PRL-u redaktora KUL-u, przygotowano książkową wersję wykładu katolickiej teologii życia wewnętrznego. Została ona opracowana przez ks. prof. Marka Chmielowskiego. Atutem tego podręcznika, jest ujęcie życia duchowego w świetle Soboru Watykańskiego II, z uwzględnieniem aktualnej doktryny Kościoła, w tym nauczania Jana Pawła II.
33,00 zł
33,00 zł
Okładka %
ks. Stanisław Gryga
Ta część studium obejmuje lata mniej więcej od 1525 do 1570 tj. do początku reformy Karmelu. Autor komentuje m.in. działalność kaznodziejską Ludwika z Granady, Bartłomieja Carranzy, św. Tomasza z Villanueva oraz Ludwika z Leonu.
12,00 zł 5,00 zł
12,00 zł 5,00 zł